Forum www.voldemortowo.fora.pl Strona Główna www.voldemortowo.fora.pl
Czyste Zuo!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tawerna Pod Kocim Pazurkiem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.voldemortowo.fora.pl Strona Główna -> Ekierka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schabowe Z Lukrem




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:47, 12 Sty 2009    Temat postu:

- Co tu się do cholery dzieje?! - do środka wbiegła kobieta z łukiem na plecach, o dość pokaźnej tuszy.
Bard poczuł na plecach zimny dreszcz. Gizela.
Dziewczyna, nie zwracając uwagi na Marequa, rzuciła się na łóżko. Bard, zbyt zamroczony by uciekać, został przygnieciony przez jej ogromne cycki, siejące zniszczenie. Elf odskoczył w ostatniej chwili. Miał sporo szczęście, łóżko zawaliło się pod Julianem i Gizelą. Bard poczuł, że w tyłek kłuje go szkło, a do klaty przyciska się pierś Gizeli. Nie mógł oddychać, gdy Gizela zaczęła go ściskać
- Kobieto..! Przestań, zaraz go udusisz swoim obfitym.. ee, przesłaniem... - obronił barda Mareque, mimo tego, ze był zły o swoje denaturaciki.
Gizela nie zwracała uwagi na resztę towarzystwa, pochłonięta wyłącznie bardem. Podeszła do niej Sinn
- To moja zabaweczka... Tylko JA.. Hik! mam prawo bawić się z nim w ten sposób..!
Gizela zwęziła oczy, wysuwając szczęke zaczepnie. Jej dwa podbródki zadrżały złowrogo.
- Kim ty niby jestes zeby mowic mi co mam robic z moim Juliankiem? Znam go dłuzej niz ty!
- Teraz jest mój! - krzyknęła Sinn trochę niewyraznie, zataczając się
Pulchna, malinowowłosa kobieta złapała za swój łuk
- Ej, ej. Uspokójcie się - mruknął nieco zaniepokojony Vanscenn
Pozwólcie zdecydować Julianowi.
Obie kobiety spojrzały dziko na biednego barda, leżacego gdzieś wśród rozwalonego łóżka, ze szkłem w tyłku. Julek jęknął cicho, wypluwając pluszowego króliczka.
- No więc?!
- T-tak?
- Ten babsztyl czy ja, zniewalająca urodą i wdziękiem, posiadająca wiele talentów, gotowa poświęcic dla ciebie wszystko - Gizela?
Bard za duzo z tego nie rozumiał. Miał juz wszystkiego dosyc. Jęknął bolesnie, tracąc przytomnosc.
Znalazł się w znajomym miejscu. W Tawernie, w ktorej to wszystko się zaczęło. Podszedł dziarskim krokiem do piękności siedzącej przy barze
- Hej mała... Wiesz, ze.... (...) ma miłość do ciebie (...) oczy niczym burzowe niebo... (...)
Kobieta zapiszczała z radosci i rzuciła mu się na szyję.
Nagle zaatakował go natrętny GPS. Cholerny... Spadaj! Nie rujnuj mojego szczęscia!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schabowe Z Lukrem dnia Sob 0:37, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chouhime
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd!

PostWysłany: Wto 15:59, 13 Sty 2009    Temat postu:

Hikari i reszta załogi przeciwszkodnikowej wracała już powoli do gabinetu Sinn. Amanda przestała rzygać, co było bardzo pozytywnym znakiem. Teraz oglądała w zasmuceniu swoją poplamioną wymiocinami ninja-suknię. Westchnęła ciężko.
- Ważne, że już stamtąd wyszliśmy - stwierdziła Eli, poprawiając wysoki kapelusz.
Hikari znów snuła się na końcu. Tym razem miast włosów obserwowała płaszcz. Jaaaaki ładny. Taki czarny i powiewający. Hmm... a niżej takie śliczne czarne buciki, co stukoczą przy każdym kroku Morgana. Stuk, stuk, stuk, stuk, stuk... Ale z jakim wyrafinowaniem, z jaką elegancją one stukoczą! Ha, tylko Morgan tak umie.
- Sis, pacz taam! - zawołała Yami.
Hikari spojrzała tam.
Przed nimi, w sali wejściowej, siedział, wygodnie rozłożony na sofie Oliver. Uśmiechał się, popijając któryś z Mareque'owych drinków. I jak zwykle był dziwnie ubrany. Błyszczała na nim czarna skóra jego kurtki i spodni, a pod spodem prezentowała się dumnie koszula w czarno-zieloną szachownicę. Do tego fioletowy krawat i gogle na czole. Nikt oczywiście nie znałby nazw tych kolejnych elementów przyodzienia, gdyby nie cierpliwe nauki Olivera. O które nikt zresztą nie prosił.
- Oli! Oli! - zapiszczała Yami i poczochrała młodzieńca. Nastąpiły kolejne powitania. - Czemu cię nie było? Ominęło cię odjazdowe mordobicie! O, widzisz sam jakie odjazdowe! - powiedziała Yami, wskazując na Amandę. Kocio-ninja się skrzywiła.
- To przez smród szczurów. Krew nie robi na mnie wrażenia - wytłumaczyła, usilnie próbując wytrzeć plamy z sukni o obrus. - To czemu nie przyjeżdżałeś? Problemy czy lenistwo?
Oliver przez chwilę milczał. W końcu uśmiechnął się. Niezbyt szczerze.
- Też mi problemy! - Zaśmiał się. - Przylazły za mną jakieś szkaradztwa z podróży. Chciały mnie co prawda zabić w straszliwych mękach, ale nie ze mną te numery! - Wrócił to wcześniejszej pozycji i łyknął trunku.
Na chwilę zapadła cisza.
- No to wracajmy do reszty - zaproponowała Elisabeth. Propozycję przyjęto dość entuzjastycznie.
Ale reszty nie było.
- Eeej, mieli tu być! - zezłościła się Yami, tupiąc nogą. Od tupnięcia pospadało kilka książek z biblioteczki.
Amanda poruszyła swoimi spiczastymi uszami i oznajmiła:
- Są w gościnnej sypialni, na górze... ee, trochę głośno tam.
Spojrzeli po sobie i poczęli wspinać się po schodach. Przed drzwiami każdy słyszał już doskonale o jaki hałas chodziło. W sypialni miała miejsce zagorzała dyskusja, tak zagorzała, że spokojnie można by nazwać ją burdą. Kiedy otworzyli drzwi tuż obok ich głów przeleciała wyprostowana sprężyna z materaca.
- O kurwa... - powiedziała Yami, po objęciu wzrokiem całego pobojowiska.
Jedynym nierozlecianym sprzętem w pokoju była skrzynia i jej zawartość (zabawki). Reszta została przerobiona na drzazgi i smętne śmiecie. XD Z drzag i smętnych śmieci robione były natomiast pociski. Ostre i szybkie pociski. Kolejnym elementem w pokoju było rozwalone łóżko, a w nim leżący bezwładnie poeta-pedał, Julian. Lecz w obecnym stanie on także zaliczał się do smętnych śmieci.
Następnie zapraszamy państwa do obozu w rogu pokoju - za smętnymi śmieciami w postaci np. rozprutych poduszek albo podziurawionych obrazów kryli się dziewica, pijak i barman. Grali w Czarnego Piotrusia, w krótkich obserwacji wynikało, iż przegrywa pijak.
Ostatnimi ważnymi częściami wystroju były dwie zakrwawione, dyszące panie, od których wręcz emanowały mordercze zamiary. Jedna, stojąca na parapecie wybitego okna była to Sinn, błyszczały jej się złowrogo oczy, a na jej twarzy wykwitł mało radosny uśmieszek. W ręce ściskała sprężynę, podobną do tej, która przed chwilą próbowała przebić się przez głowę członka ekspedycji przeciwszkodnikowej.
Druga kobieta była gruba i spocona. Jej pokaźna klatka piersiowa pływała przy każdym jej oddechu. W rękę miała wbitą sprężynę, a z rany płynęła strumyczkiem krew.
Teraz obydwie kobiety patrzyły, nadal równie wściekle, na nowo przybyłych, co u owych wywoływało chęć do bezzwłocznego odwrotu.
- Ehem... co się stało? - zapytała w końcu Elisabeth, nadal rozglądając się niepewnie po sypialni gościnnej.
- Ta flądra chce mi odebrać prezent! - wrzasnęła Sinn, ściskając mocniej sprężynę i unosząc ją na poziom wygodny do wystrzelenia.
- Spokojnie, nie agresywnie! - zaniepokoiła się Eli. - Yyy...
- Dołóż tej grubej piździe! To jest TWÓJ prezent! - zawołała Yami, podskakując radośnie. - Zarżnij ją jak prosiaka! Przedziuraw na sito!
Gruba kobieta spojrzała wprost na Yami.
- Co powiedziałaś, ty chuda szkapo?!
Yami wyprostowała się dumnie i wypięła swoją, również dosyć pokaźną, pierś.
- Wypierdalaj z naszej hacjendy i naszego przyjęcia, tłusta dziwko, bo jak nie, to urwę ci te wielkie balony i wsadzę je do tej twojej obwisłej, grubej dupy! - powiedziała, po czym uśmiechnęła się triumfalnie.
Hikari była wewnętrznie usatysfakcjonowana. Podczas, gdy Yami i Tłusta Dziwka się użerały, reszta drużyny przeciwszkodnikowej dostała się za barykadę ze smętnych śmieci i dołączyła się do Piotrusia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chouhime dnia Wto 18:47, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schabowe Z Lukrem




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:11, 15 Sty 2009    Temat postu:

Ekipa przeciwszkodnikowa rżnęła w karty, nie zwracając zbytnio uwagi na Sinn i Gizelę, raniące się czym popadnie. Już nie tylko swoimi obowiązkowo długimi, ostrymi szponami, ale także sprężyną ze stratowanego łóżka (w przypadku Sinn). Gizela złapała za lutnię należącą do Juliana i zaczęła nią walić wściekle w powietrze, niczym nadpobudliwy gitarzysta punk-rockowego zespołu na koncercie. Nie mogła jednak trafić w Sinn. Hikari i reszta chcieli przerwać tę kłótnię, ale wiedzieli, że mogłoby to się skończyć zaszlachtowaniem ich przez przyjaciółkę.
Bard leżał gdzieś w stertach śmieci, nie do końca świadomy, co się dzieje. W końcu padł decydujący cios.
Malinowowłosa potknęła się obcasem o wystający z ziemi gwóźdź i upadła widowiskowo, falując obfitymi piersiami, które wykonały półobrót w powietrzu, przyciskając się do szyi kobiety. Gizela stała na głowie. Cięzar ciała utrzymywał się całkowicie na jej klatce piersiowej. Młóciła swoimi krótkimi nóżkami w powietrzu. Sinn stała obok, zaśmiewając się.
- Pff..Pffomófcie mi! - powiedziała niewyraźnie albowiem dławiła się własnym cyckiem.
Jakoś nikt nie rzucał się by pomóc. Kobieta wypluła wiadomo-co i krzyknęła do Juliana, starając się trzymać twarz jak najwyżej:
- JULEK!! JULIAAAAAAAAAAAAAAAAN! - zawyła
Bard otworzył oczy
- Co znowu? - spojrzał ze zdziwieniem na Gizelę. - Co ty robisz? Eee no gimnastyka nie jest dla ciebie..
- Za to dla Hikari napewno - tego akurat nie powiedział na głos. Wyobraził sobie jej wysmukłą, symetryczną gdzie trzeba sylwetkę...
- Nie widzisz durniu?! Pomóż mi wstać!
Bard jęknął boleśnie. Miał złamane przynajmniej pięć żeber i kuper stratowany przez szkło. Nie chciało mu się wstawać.
- Jeśli nie pomożesz mi w tej chwili, to pożałujesz, gdy w końcu wstanę! Dalej! Przydaj się chociaż do tego, bo w łóżku to ty kompletnie...pfl! (przerwa na wdech) (dalsze słowa zagłuszone przez wiadomo-co)
Bard podszedł, aby pomóc. Sinn złapała go za rękaw, pokazując kły. Ta niema groźba bardziej podziałała niż wściekła paplanina Gizeli i Julek wycofał się, patrząc zakłopotabym wzrokiem na obie damy. Sinn jest chyba bardziej groźna, zauważył. Chociaż... Śmierć przez uduszenie biustem jest chyba bardziej bolesna niż przegryzienie tętnicy. Złapał za grube nogi Gizeli i postawił ją na ziemię. Upadła z hukiem, przez co karty podskoczyły. Hikari i reszta podnieśli wzrok dopiero wtedy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schabowe Z Lukrem dnia Czw 18:18, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chouhime
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd!

PostWysłany: Czw 18:44, 15 Sty 2009    Temat postu:

Ha, wyzbycie się z talii Piotrusia było takie proste. Co za naiwni...
- ...Przydaj się chociaż do tego, bo w łóżku to ty kompletnie...pfl! - Doszło do uszu Hikari. Żałosne! Ten pedał upadł aż tak nisko? Hikari zdusiła chichot. Tak, teraz była pewna, że powinien być wdzięczny za zostanie prezentem. Wróciła do gry.
Po jednym rozdaniu znów im przerwano. To gruba dziwka upadła na podłogę. Hikari prychnęła, czemu ktoś tak żałosny siedzi jeszcze w tej wieży? Sinn powinna ją już dawno zabić albo przynajmniej wyrzucić do ścieków.
- Załatw ją juuuż! - jęknęła Hikari na głos. - Nie mogę się skupić kiedy obok przewala się ta kupa tłuszczu!
Gizela spojrzała wściekle na Mhroczka. Owa odpowiedziała jej pogardliwym uśmieszkiem.
- Radziłabym ci też, Sinn, zastanowić się czy na pewno chcesz mieć taki puszczalski prezent. Wiem, że to po części moja wina, że tu jest - przepraszam - powiedziała, chyląc lekko głowę. - Jeżeli nie chcesz się już męczyć z tym gównem, mogę ją wyrzucić - dodała, znów patrząc na trzęsącą się wręcz ze złości grubaskę.
Na chwilę zapadła cisza. Sinn myślała patrząc to na Hikari, to na Gizelę i Juliana (który prezentował bardzo głupią minę).
- Jak chcesz - stwierdziła w końcu z uśmiechem.
Hikari wstała, demonstracyjnie strzepnęła nieistniejący pyłek ze sukni i przeskoczyła przez barykadę.
- Tak chcę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schabowe Z Lukrem




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:28, 15 Sty 2009    Temat postu:

Julek czuł się nieco urażony. Nie był puszczalski! Nie jego wina, że nie odróżnia rzyci od nosa po piwie. A Gizela miała czelność to wykorzystać. Jeszcze pamiętał ranek po TYM... Wybiegł stamtąd z krzykiem, nawet nie ubierając się. Próbował wymazać ten incydent z pamięci. Wzdrygnął się. Zaraz.. Czy ona nie zasugerowała, że "W łóżku jest kompletnie..."? Jaki?! Napewno wspaniały, musi w to wierzyć! Kompletnie, zajedwabiście wspaniały! Tak, zabij tą Gizelę, utop ją w ściekach! Niech tapla się w gównie, podobnym do niej!
Powoli świtało. Wstawał nowy dzień, zapewne równie pełen wrażeń jak poprzedni. Bard udał, że zemdlał, choć naprawdę chciał zobaczyć upokarzaną Gizelę. Całe towarzystwo oprócz Lidyi i zbyt pijanego Vanscenna wyszło na zewnątrz. Hikari oczywiście nie brudziła sobie rąk podtrzymywaniem Gizeli. Zajęła się tym trzyosobowa czeladź. Jeden z nich, zamkowy rzeźnik chlipał cicho, zapałał bowiem gorącą miłością do malinowowłosej. Taki ładny kawałek mięska! No cóż, ale rozkazy trzeba wykonywać. Ale ładna byłaby z niej kiełbaska! Zjadłby ją z najwyższą czcią!
Znaleźli się przed cuchnącym zbiornikiem. Szara para unosiła się nad szambem ponuro. Gizela wrzeszczała, wyrywając się czeladnikom. Yami zacierała dłonie, wyraźnie podekscytowana.
- Ja to zrobię - powiedziała Hikari. Podeszła do Gizeli
- Proszę NIEEEEEEEEEEEEEEEE!
Oczy Hikari błysnęły zimno.
- Żegnaj tłusta dziwko - i zepchnęła ją ze stromego klifu prosto w brudną, śmierdzącą i bulgoczącą toń. Gizela waliła rękami i nogami z głośnym wrzaskiem. Wzięła jeszcze głęboki oddech zanim wpadła do szamba. Starała się utrzymać głowę jak najwyżej, niestety nie pływała zbyt dobrze. Do nosa wleciała jej woda. Zakrztusiła się, wykonując chaotyczne ruchu rąk i nóg, przez co zanurzyła twarz do połowy. Zbierało jej się na wymioty.
- Adios, dziwko - usłyszała krzyk Yami - nie uda ci się stąd wydostać, musielibysmy zeskrobywać twoje cycki ze zbocza! Hahahaha!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schabowe Z Lukrem dnia Czw 19:37, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chouhime
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd!

PostWysłany: Czw 20:45, 15 Sty 2009    Temat postu:

Hikari rzuciła się na kupę tłuszczu. Trochę się poprzepychały, jednak po chwili Gizela wylądowała na podłodze, a tuż obok jej szyi zabłysnął groźnie sztylet, wyjęty z niewiadomokąd.
- Taka żałosna kreatura jak ty nie powinna choćby stawić swojej tłustej, brudnej stopy w tym zamku... - wręcz wysyczała Hikari, po czym bez widocznego wysiłku rąbnęła grubaską o ścianę. Kiedy tamta leżała ogłuszona na podłodze, Hikari zawołała pokojówkę, która w tajemniczy sposób po chwili zmaterializowała się w pokoju.
- Tak, pani? - zapytała bez cienia emocji. Pokojówka była naprawdę ładna. Wygląda wręcz jak człowiek i na pierwszy, drugi, a nawet trzeci rzut oka można by się nabrać. Nikt nigdy nie dorówna Sinn, to z pewnością.
- Zawołaj kolegów, niech zaniosą to szkaradztwo do szamba - rozkazała Hikari. Pokojówka zniknęła równie nagle jak się pojawiła, a po chwili do pokoju wbiegło czworo mężczyzn i podniosło Gizelę.
- Pójdę z wami - powiedziała Hikari i z uśmiechem podążyła za mężczyznami.
- Ja też idę! Chcę zobaczyć jak wpada w gówno! - Yami wyskoczyła z pokoju i poszła za siostrą.
Wędrówka nie trwała długo. Po zejściu po kilkudziesięciu schodach cała ekipa znalazła się na brzegu szamba. Szara para unosiła się nad szambem. Gizela wrzeszczała, wyrywając się noszącym. Yami nie ukrywała podekscytowania.
- Ja to zrobię - powiedziała Hikari i podeszła do Gizeli.
- Proszę, niee! - wrzasnęła tamta, starając się nadal wyrwać.
Oczy Hikari błysnęły zimno.
- Żegnaj, tłusta dziwko - pożegnała się Hikari i zepchnęła Gizelę prosto w brudną, śmierdzącą i bulgoczącą toń. Gizela waliła rękami i nogami, wrzeszcząc wniebogłosy. Wzięła jeszcze głęboki oddech zanim wpadła do szamba. Starała się utrzymać głowę jak najwyżej, niestety nie pływała zbyt dobrze. Do nosa wleciała jej woda. Zakrztusiła się, wykonując chaotyczne ruchy rąk i nóg, przez co zanurzyła twarz do połowy. Zbierało jej się na wymioty.
- Adios, dziwko - usłyszała krzyk Yami - nie uda ci się stąd wydostać, musielibyśmy zeskrobywać twoje cycki ze zbocza! Hahahaha!
Hikari zastanowiła się przez chwilę nad czynem, gdy Gizela spływała w dół szamba. Długo jednak nie męczyło jej sumienie, gdyż po chwili uświadomiła sobie, iż w końcu nie posiada takiego organu. Odwróciła się na pięcie i wróciła z siostrą do sali wejściowej (panowie pomocnicy ulotnili się w trakcie rozmyślań Hikari).
Wszyscy już tam byli i gawędzili wesoło, popijając przeróżne drinki. Poszukała go wzrokiem.
- Zauważyłam, że większość czasu tylko się na niego gapisz. Nie będzie trzymania za rączki, żadnych pieszczot...? - zapytała cicho Yami. Choć głos miała jak najbardziej drwiący, w spojrzeniu można było wyczuć powagę.
Hikari odpowiedziała jedynie Bardzo Złym Spojrzeniem.
- Nic a nic?
- A idź się upić.
Na chwilę zapadła cisza, a Yami na chwilę przestała się uśmiechać.
- Tobie też by się przydało - powiedziała, odchodząc w stronę stołu.
Hikari natomiast skierowała się w stronę Morgana, stojącego samotnie pod ścianą i popijającego whiskey z liśćmi mandragory.
Spojrzał jej w oczy i, nie przerywając kontaktu wzrokowego, dopił drinka.
- Kto wygrał? - zapytała, gdy już znalazła się przed nim. Wciąż wpatrywała mu się w oczy. Ajajaj, niebezpiecznie. Może utonąć... ale taka okazja nie nadarza się co wieczór. I to nie ona mrugnie. Ooooj nie.
- A jak myślisz?
- Ty, prawda?
Uśmiechnął się tylko. Zawsze wygrywał.
Patrzyli sobie w oczy i nikt nie mrugał. Nikt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schabowe Z Lukrem




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:52, 16 Sty 2009    Temat postu:

Gdy wszyscy wyszli, Julek wstał z czegoś, co zapewne kiedyś można było nazwać łóżkiem, a obecnie przedstawiało dość smętny widok. Syknął z bólu, odczepiając od tyłka ostre kawałki po denaturacikach i rozejrzał się po pokoju. Ajajaj. Niezły burdel... Musi się stąd wyrwać i to szybko. Ale w obecnym stanie nie mógł się za bardzo ruszać, bolał go tyłek i do tego miał kaca. Wszystko wokół turlało i rozmazywało się. Jeszcze nigdy nie miał takiego kaca. Czuł okropną suchość w gardle. Złapał za jedną nierozbitą butelkę i zaspokoił pragnienie. "Hm, w tym tempie chyba znowu się upiję" - pomyślał, wypijając od razu pół zawartości butelki. Spojrzał na swoje ubrania, rozrzucone niedbale po fotelu. Czuł się tak.. nieświeżo, w dodatku był nie ogolony. I miał niewyregulowane brwi. Brrr. Łazienka!
Znalazł ją z łatwością, w końcu Sinn zaledwie wczoraj go tam torturowała... Buu, ta Sinn to w ogóle nie umie torturować z klasą... Jakieś zabaweczki! Phi! Hikari... To zimne spojrzenie, złowrogi głos i demoniczna aura! Czuł do niej wdzięczność za pozbycie się Gizeli. Grubaska męczyła go już od dawna. Nigdy nie chciał wylądować z nią w łóżku, ale tak jakoś wyszło... Właściwie jego rodzice wspierali Gizelę i pomagali jej usidlić barda. To dlatego uciekł ze swojego rodzinnego miasta, zostawiając tyle złamanych niewieścich serc...
Leżał w wannie, myjąc kolano. Potem udo. I pachwinę. I (przerwa na fanserwis)
Wstał z wanny (przerwa na fanserwis for eda) Ubrał się powoli w swoje wymięte ubrania i wszedł do pokoju. Nie wiedział co porobić. Włączył więc telewizor. Przeleciał po kanałach. Nuuudy. Zatrzymał się na jakimś, bo prezenterka była całkiem całkiem. Chowała właśnie banknot za stanikiem, uśmiechając się sztucznie
- Tyle wygracie, jeśli zadzwonicie pod ten numer i podacie rozwiązanie!
"O, przyda mi się trochę kasy" - pomyślał Julek i wykręcił numer ze swojej komórki Zenek 5560i700, prezent od mamy.
Piiiip. Piiiiiip. Kuuurcze. No nic, jeszcze raz
- Nie zniechęcajcie się! Musicie trafić na otwartą linię!
Komuś udało się dodzwonić i podał rozwiązanie. Kloszard. Analfabeta! Zupełnie prosty rebusik. A rozwiązanie to....
- łachmaniarz
A niech to! ktoś go prześcignął!
- Brawo, wygrywa pan 5000 jenów! (^^)
Kobieta zaczęła objaśniać następną zagadkę tak, aby ludzie z IQ poniżej 10 mogli je zrozumieć i przy okazji schylała się, pokazując biust i mrugała posklejanymi rzęsami.
Zadzwonił jeszcze raz. Tym razem się udało.
- Halo halo?
- Babo, chciałbym ci powiedzieć ze twoj program to porażka i w ogole jesteś głupia! I masz zwisy!
Trzasnął słuchawką i dumny z siebie zszedł na dół.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schabowe Z Lukrem dnia Pią 22:57, 16 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chouhime
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd!

PostWysłany: Pią 23:22, 16 Sty 2009    Temat postu:

Patrzyli sobie w oczy i nikt nie mrugał.
Hikari przypomniała sobie te poranki, popołudnia, wieczory... całe dnie, które spędzali razem nie mrugając nawet ani razu. Odwzajemniła uśmiech.
Chwyciła butelkę whiskey z mandragorą i wypiła do dna. No z gwinta, a jakże. Nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Jej ulubionym towarzystwem, kiedy mieszkała jeszcze w Rezydencji, były koty. Ale nie koty w definicji kotów domowych czy choćby nieudomowionych. W definicji kotów większych - tygrysów, lampartów, margajów, a nawet żbików. Jedną z ich zabaw (kotów większych i Hikari) było Kto Mrugnie Pierwszy? Szybko doszła do wprawy, jak w wielu innych kocich zabawach dzięki którym zyskała popularność w ich stadzie i już rok przed Ucieczką została przywódcą.
Wracając jednak do rzeczywistości - gwintowe picie whiskey wywołało jeszcze szerszy uśmiech Morgana. A Hikari nadal patrzyła wprost w złotą śmierć. Czuła, że jeżeli nie wypije zaraz czegoś Mocniejszego (z tym tylko do Mareque'a) będzie miała niewiele opcji: zemdleje, rzuci się na kogoś, popełni seppuku albo... będzie tak stała do końca życia.
Wypiła kolejną butlę jakiegoś-trunku, która w baardzo tajemniczy sposób znalazła się akurat na miejscu pustej.
Morgan również wypił butlę o nieznanej zawartości. Aha, to była kolejna z ich konkurencji - choć o to normalnie można by podejrzewać jedynie Mareque'a i Vanscenna - Kto Wypije Więcej?
Jednak dzięki następnej butelce (tym razem z likierem czekoladowym) Hikari poczuła się lepiej i z większą pewnością poczęła tonąć w złotym oceanie rozkoszy.
Do sali wszedł poeta-pedał.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schabowe Z Lukrem




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:19, 17 Sty 2009    Temat postu:

Poeta-pedał wszedł do sali, rozglądając się za kimś znajomym. Zauważył Sinn, ale w tej chwili spotkanie z nią nie było jego największym marzeniem. Szedł wzdłuż długiego stołu, nakładając na dwa talerzyki przeróżne słodycze. Coraz bardziej mu się tu podobało - chlanie, obżeranie się i opieprzanie. Do pełni szczęscia brakowało mu tylko....
Z KIM ONA TAM STOI?! - poczuł wstrząs, zupełnie jak wtedy, gdy dowiedział się, czym jest yaoi. Obejrzał jedno takie anime, nie wiedząc o czym jest, tylko dlatego, ze nazwa yaoi kojarzyła mu się z byłą dziewczyną - Yajecznicą Oibleeśną. Wbrew pozorom jej jajecznica nie była taka zła. Julek bardzo lubił niedosmażone, pływające żółtko.
Gość na którego się gapiła... W czym on był lepszy? Typowy, mrukliwy nudziarz. Zimny drań. On ją zraaaaaani! On ją zostaaaaawi! Dla niego liczy się tylko jedno!
Podszedł do Hikari i Morgana trzymając w dłoni talerzyki. Ciągle się na siebie gapią.
- Jestem zrozpaczony! Szpanerski, mroczny imidż wpędza mnie w rozpacz!
Zawartość obu talerzyków wylądowała na twarzach Hikari i Morgana. Bard uznał, że tort z truskaweczką jest bardziej romantyczny, więc dał go Hikari. Rozdziabdziany uprzednio pudding przeznaczył na Morgana.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schabowe Z Lukrem dnia Sob 0:23, 17 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chouhime
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd!

PostWysłany: Sob 14:11, 17 Sty 2009    Temat postu:

Do sali wszedł poeta-pedał.
Hikari usłyszała jego kroki. Nie były takie jak Morgana, w ogóle. Był to stukot obcasów Starszej Dziwki. Wzdrygnęła się.
Upiła jeszcze jedną butlę likieru (och, jak tajemniczo one się zjawiają).
Złoto, płynne złoto wokół... tooonę!
Z amoku wybudził ją pocisku z tortu. Na twarzy... Tylko Yami mogłaby zrobić coś takiego... przez nią mrugnęła! Co za debilka! I kiedy tak tort spływał jej po twarzy, czuła wewnętrzną, rosnącą wściekłość. A gdy przekroczy bezpieczną granicę nie będzie potrafiła się już powstrzymać.
Wokół palców Hikari zaczęły pojawiać się błyskawice. Drżała. Co ta Yami sobie wyobraża?! Tym razem jej nie daruje!
Morgan, po dokładnym wytarciu twarzy z puddingu, z uśmiechem przyglądał się Hikari.
Gdy wokół dłoni pojawiły się purpurowe kule, Hikari uniosła ręce w górę, otworzyła oczy i ujrzała winowajcę. Co za biedny penis...
Sala rozbłysła na chwilę czarnym światłem. Gdy oświetlenie wróciło do normy Hikari uśmiechnęła się triumfalnie.
Julian leżał na podłodze z bardzo osiniaczonym i poranionym ciałem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schabowe Z Lukrem




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:02, 17 Sty 2009    Temat postu:

Sala rozbłysła na chwilę czarnym światłem. Julek upadł na tyłek. Buu, znowu ktoś go pobił. To niehsphrawiedhlife. To bolly.
Everybody Sing Soni Soni Aaja Mahi Ve
Jind Maahi Ve Soni Soni Aaja Mahi Ve - usłyszał nagle w głowie. Buu, czemu w takim tragicznym momencie lecą mu w głowie hinduskie piosenki?
Leżał sobię, leżał. Ludzie zniknęli. Czy ja nie żyjęm?
Dziwne, nic go nie bolało. Nawet tyłek. Powinien mieć hemoroidy.
Wstał z ziemi i rozejrzał się. Znajdował siem na uliczce Wygwizdowa, pewnego miasteczka w którym występował dla napalonej księżniczki Hermenegildy. Podniecała ją lutnia. Nie wspominał tego mile, ponieważ wyrwała mu. Struny.
Zauważył mały sklepik na rogu z błyszczącym neonem "Sklepik dla zrozpaczonych". Wszedł żwawo do środka.
Od razu mu się tu spodobało. Ściany zdobiły jaskrawo żółte i seledynowe jeżyki z różowymi, słoniowymi trąbami. Lada była wygięta w kształt trójkąta. Na górnym wierzchołku, na samym czubku jakimś cudem trzymała się kasa. Sprzedawca miał twarz konia, ogon lwa i bycze nogi. Był albinosem.
- Dzę dobchrr! Czego pan se życzyć? - wyemitował fale dźwiękowe jak delfin. Bard zrozumiał
- Eee no.. Hmmm - czego by tu sobie życzyć - pomyślał Julek. Wszyscy mają jakieś talenty. Buuu. Co prawda mam lutnię, ale nie mam żadnego coolerskiego miecza świetlnego jak Anakin... Muahaha, rozwinę się jak onnnnnnnn! Z biednego, pomiatanego młodzieńca do Darth Vadera!
- Poprosz miecz świetlny!
- Proszę.
- Ile płacę?
- Zapłata to dwa kopy w rzyć.
Bard obrócił się, pozwolił kopnąć i sięgnął po mieczyk.
Był niesamowity! Włączył przełącznik na rękojeści i zapaliła się lampeczka. Mieczyk świecił na różowo. Jea! Teraz będzie władcą świata!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chouhime
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd!

PostWysłany: Sob 16:13, 17 Sty 2009    Temat postu:

Hikari dyszała. Jej purpurowe oczy świeciły w półmroku (czarna światło zgasiło świece i wysadziło korki, a nikt się nie kwapił do odsłaniania długich i ciężkich zasłon). Była zadowolona z efektu zaklęcia, bard leżał całkowicie nieprzytomny.
Yami wybuchnęła śmiechem, tym samym przerywając długą ciszę.
- Brawo, siorka! Tak się traktuje cudze prezenty!
- Tylko te zuchwałe. Poza tym, Sinn, chyba ci to nie przeszkadza, prawda? - zapytała się Hikari, wycierając twarz w serwetkę.
- Wcale.
W pokoju znów rozbrzmiały rozmowy.
Hikari odwróciła się od bezwładnego metro- czy tam biseksualisty i uśmiechnęła się do Morgana. Był widocznie rozbawiony dostaniem puddingiem w twarz.
- Eemm... kto wygrał?
Wzruszył ramionami.
- Może... - Chciała zaproponować dołączenie do innych, ale to zawsze wydawało się nieodpowiednie. Bo chciała nacieszyć się nim w samotności, nawet jeżeli miała by panować między nimi grobowa cisza, z drugiej strony jednak... nie mogą stać tak całą imprezę (która zapewne będzie trwała jeszcze kilka dni) i pić podstawiane przez Mareque'a alkohole.
- A czemu?
- No bo tak!
Poza tym bard mógłby się obudzić i znów im przeszkodzić. Zupełnie niczym komar, którego można tak niby łatwo zgnieść, ale zanim się go złapie, zupełnie traci się humor. A kiedy widzisz go rozglabanego na ścianie czy własnym ciele w ogóle już ci się nie chce.
- Dobrze - powiedział Morgan i skierował się w kierunku baru. Hikari podążyła za nim.
Kiedy doszli (do baru, do baru! no wiecie! bez takich skojarzeń mi tu!) równie tajemniczo jak wcześniej butelki spod lady wyłonił się Mareque.
- Co podać? - zapytał z typowo elfim, szerokim uśmiechem.
- To po mandragorze.
Mareque nie lubił grać głupka, skinął więc tylko głową i, ciągle z uśmiechem na twarzy, schował się pod ladę.
- Wyjebiaszczy błysk - pochwaliła siostrę Yami. - Tylko chujowo słaby. Doprowadziłaś chociaż do jakichś uszkodzeń w jego mózgu? Szczerze wątpię.
- O to się nie martw. - Hikari spojrzała na bliźniaczkę surowo.
Na ladzie wylądowały dwa kieliszki zapełnione granatowym płynem. Tak, to były te przed likierem. Całkiem niezłe.
- Z czego to? - zapytała Hikari po wypiciu całej zawartości.
- Ze stuletniego wina, arszeniku i denatonium. Plus kilka kropel soku z owoca granatu.
Hikari kiwnęła z uznaniem. Mareque z pewnością znał się na rzeczy.
- Zatańczysz? - Obok stała Sinn, a w jej oczach płonął ogień wyzwania. Kto Zatańczy Lepiej? Na stole za nią siedział smętnie Vanscenn z gitarą.
Hikari wskoczyła na stół i zrzuciła szpilki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schabowe Z Lukrem




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:16, 18 Sty 2009    Temat postu:

Julek szedł dziarskim krokiem. Mieczyk świetlny miał schowany w plastikowej pochwie. Zaopatrzył się jeszcze w żaróweczki. Ocknął się w trakcie zakupów. Czy to możliwe, że był jeszcze jeden Julek w Wygwizdowie? Może miał swojego klona? Wow! Leżał pod stołem. Było tu tak milutko... Przytulił się do wykładziny i znowu zasnął.
Ale w Wygwizdowie nie było już tak milusio. Wszystko wokół utrzymane było w różnych odcieniach czerni. Sprzedawca miecza nagle pojawił się przed nim. W swoim kolorowym kubraku wyglądał groteskowo na tym tle. Ale i on wkrótce się zmienił. Bycze nogi stały się bardziej muskularne i wyrosło na nich czarne, kręcone futro. Podobnie było z rękami. Żółty kubraczek rozerwał się na pół, pokazując nagą, obrośniętą klatę, pod którą zarysowały się żyły. Stwór zawył, powiększając swoją muskulaturę. Nos i żuchwa wydłużyły się i na głowie wyrosły długie, kręte rogi. Bard wytrzeszczył oczy widząc jak szatanowi pod postacią kozła wyrasta wielki, czarny fallus. W ogromnej łapie kozioł trzymał zakrzywiony topór.
- Nędzniku! - zagrzmiało zwierzę tak, że aż ziemia się zatrzęsła. Myślałeś, że ci pomogę? Hahahaha, zaprzedałeś duszę diabłu! Smaż się w okniu piekielnym! Nie zasługujesz na ten miecz! Ale mogę zostawić ci pochwę! Na tyle zasługujesz!
Bard stał jak wmurowany. Niemal że hiperwentylował. Przytrzymał się ściany, drżąc ze strachu.
- Sprowadziła cię tu ta wiedźma? Kiedyś to były czasy! Wiedźmy były moimi dziwkami i dawały mi swoje płody na kolację... Dzisiaj próbują udawać, że mają sumienie. Ale wiesz, mogę zawrzeć z tobą pewien układ. Jeśli dostarczysz mi tu wiedźmę, która cię tu sprowadziła, to nie będziesz musiał oddawać mi swojej duszy. Co ty na to? Jeśli mi nie pomożesz, spotka cię podobny los - powiedział niskim, głębokim głosem. Machnął długim, zakrzywionym toporem i znaleźli się na górze, z której mogli podziwiać rzekę krwi. Na brzegu Julek zauważył tłumy ludzi, wrzeszczących jak opętani. Kobiety były gwałcone, bite pejczem. Podobnie było z niektórymi mężczyznami. Jeszcze innej kobiecie ktoś rozcinał brzuch i wyjmował płód. Ludzie byli rozczłonkowywani i torturowani na przeróżne sposoby. Julek zauważył mężczyznę, który był duszony, a następnie zakopywano jego twarz, kładąc obok niej rozciętą dłoń. Kat złapał za dłoń i zanurzył ją w ustach więźnia, wyrywając język. Wszystkim tym czynnościom towarzyszył śmiech i wrzaski torturowanych. Zawiał wiatr, wsypując do ust i nosa piasek oblepiony zaschnięta krwią, pełen najdrobniejszych resztek z rozkładających się ciał. Bard zwymiotował, upadając na kolana.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schabowe Z Lukrem dnia Nie 14:37, 18 Sty 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chouhime
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Kwi 2008
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stąd!

PostWysłany: Nie 18:49, 18 Sty 2009    Temat postu:

Hikari po udanym występie zeskoczyła ze stołu, by wysłuchać pełna dumy oklasków publiki. Sinn nie była zadowolona. Haha, Hikari wygrała z mistrzynią tańca! Ale to dlatego, że była w dobrym humorze, a jury (Amanda, Vanscenn i Oliver) nie podobała się pewność siebie Sinn. Jury było okrutne jak każdy w tym zamku. Hikari spojrzała na barda leżącego pod stołem. No prawie każdy. On się zresztą nie liczy.
Yami siedziała nadal przy barze, prowadząc z barmanem zażartą dyskusję na temat kaca u pszczół.
- No mówię ci, zamieniła się w kosmitę!
- Co ty pleciesz, one zamieniają się w chupacabry! W chupacabry! Jak myślisz skąd się biorą chupacabry!?
- Chupacabry to przecież nic innego jak konie z zaparciem!
- Raz mnie ugryzł taki koń z zaparciem - wtrącił Vanscenn między kubłami rumu truskawkowego.
Oliver tłumaczył onieśmielonej Lidyi działanie elektrycznej świecy napędzanej abstrakcją. Sinn wraz z Amandą oglądały staniki (wiele ciekawych rzeczy można znaleźć pod stołem, jeśli się dokłądnie poszuka), a Elisabeth pokazywała Morganowi wnętrze swojego kapelusza.
Wszystko było jak powinno, więc czemu czuła, że wewnętrzny Mhroczek sygnalizuje ewakuację?
A tak. Pedzio, który powinien teraz odczuwać wewnętrzne tortury zadawane przez przeróżnych diabłów i diablice, stał sobie jak gdyby nigdy nic z jedynie trochę rozbieganym wzrokiem. Hm. A to ciekawe. Czyżby...
Oł fak. Czyżby ten skurwisyn, Bagiennejądra przekabacił go (tego jebanego blond-pedałka!) na swoją stonę?
Ołfakfakfak!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Schabowe Z Lukrem




Dołączył: 13 Kwi 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:18, 18 Sty 2009    Temat postu:

Bardzio wstał i patrzył dookoła błędnym wzrokiem. Zjadł ciasteczko, ale zaraz je wyrzygał. Pod stołem, zeby nikt nie zauważył. Uaaa, a możę zaklęcie Hikari polegało na pokazywaniu dziwnych wizji? Aale to było takie realistycznee. A pozatym chyba by nie chciała narazic siebie na niebezpieczeństwo. Musi z nią pogadać. Może to nietypowe towarzystwo wie, jak sobie z tym poradzić? No nieee, stoi z tym ponurakiem. Brrrr. Strasznie chciało mu się spać, więc przysnął pod stołem. Milusio. I ta mięciuchna wykładzino! Zdązył nakreslic pierwszą zwrotkę ballady na cześć wykładziny zanim zasnął. Obudził się, zastanawiając się, która godzina. Pod obrus zajrzał Mareque i Sinn
- Cześć Julek! Chcesz łyka denaturaciku?
- E-e
- Ueee. Ładna była pieśń którą ułożyłeś po pijaku. W zamku takich nie słyszę
- Jaka pieśń?
- ,,O Beatrycze, twe cyce jak donice'' - zanucił
- Ja bym czegoś takiego grafomańskiego nie wymyślił! A wiesz gdzie jest Hikari? Muszę z nią porozmawiać...
- Hm jest w swoim pokoju. Zapukaj, bo znowu trzaśnie w ciebie jakims zaklęciem. To ten pokój w wieży
- Dzięki! - bard już biegł


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Schabowe Z Lukrem dnia Nie 19:45, 18 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.voldemortowo.fora.pl Strona Główna -> Ekierka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin